Lifestyle

środa, 14 stycznia 2015

O chomikowaniu i tym podobne

Chomik. Dobrze znane wszystkim zwierzątko, które swoim małym rozumkiem ukradło serducho na pewno  każdego z nas. Skupcie się i przypomnijcie sobie obrazek:


Jesteście w centrum handlowym, stoicie tuż przed sklepem zoologicznym i przypatrujecie się jak mały zwierzak biega w tą i w tamtą po szklanym akwarium, próbując się z niego wydostać. Większość z na się śmieje, po czym chwilę później stoi przed Stradivariusem podejmując najtrudniejszą decyzję w swoim życiu: kupić spodnie push up, czy sukienkę?


Kiedy miałam osiem lat, zachciało mi się mieć chomika. Nie wiem nawet czemu, przecież miałam już psa, więc po co mi zwierzątko, które było mniej interaktywne jak mój różowy Furby? No, ale dostałam wymarzonego gryzonia a wraz z nim piętrową klatkę i te różne pierdoły, które są potrzebne do opieki nad Agrafką. Tak, mój chomik nazywał się Agrafka i był rzekomo dziewczynką. Ale nie o tym!
Nasz romans człowiek - chomik był krótki, bo trwał zaledwie pół roku, ale pomógł mi po paru latach dojść do zaskakującego wniosku. Chyba jakaś część mózgu w człowieku ma wspólny pierwiastek z chomikiem. 
Gromadzenie! Kolekcjonowanie! Chomikowanie!
On (zwierzę!) kolekcjonuje jedzenie. Do tej pory pamiętam 'domek' mojego chomika, który stał się składzikiem na jedzenie, którego miał przecież w nadmiarze. A jak jest z nami? Wyobraźmy sobie typową dwudziestoletnią dziewczynę i jej toaletkę. 
Okej, ja mam dwadzieścia cztery lata, nie mam toaletki, ale widzę co się dzieje w wiklinowych koszyczkach, w których przechowuję pomadki i szklanym pseudo wazonie, który z chęci dekorowania mieszkania zmienił swoją funkcję na przechowalnię lakierów do paznokci. Nie znam umiaru i myślę, że każda z nas ma problem tego rzędu.
Po co nam tego tyle? Czy czujemy się lepiej kupując kolejną pomadkę, czy lakier do paznokci? Może przez chwilę tak, ale potem... Bądźmy szczere lata to nam koło nosa.
Badania (pewnie te na uniwersytetach amerykańskich) potwierdziły, że łatwiej przychodzi nam płacenie kartą kredytową, co wydaje się po chwili całkiem logiczne. Płacąc gotówką wyraźnie odczuwamy (i co najważniejsze WIDZIMY) jak gotówka dosłownie nam ucieka. Przecież wręczamy kasjerce dwadzieścia złotych i dostajemy resztę w wysokości pięciu. Z kartą jest inaczej, przeciągamy tylko kawałek plastiku po terminalu. Just it. Nie odczuwamy ubytku w gotówce. To chyba jest linia pochyła do chomikowania. Dlatego zawsze kiedy idę na zakupy staram się wypłacić pieniądze. Wyraźnie wtedy odczuwam, że z portfela ucieka mi dyszka, a za nią pięćdziesiątka i stówka. 
Chyba w ten sposób ograniczyłam choć w najmniejszym stopniu moje 'kolekcjonowanie' kosmetyków/ubrań/torebek i butów. 
W moim wypadku pomocne staje się też zmiana zawartości garderoby. Staram się odchodzić od oversizowych bluz, bezkształtnych sweterków na rzecz jednego, dobrej jakości swetra. Nadal się uczę, ale myślę, że jest coraz lepiej. Przedwczoraj będąc na przecenowych zakupach zaszłam do jednej sieciówki, która w swoim asortymencie ma przede wszystkim bieliznę i cudne piżamki. 
Zawsze miałam fioła na punkcie bajek Disney'a, więc kiedy w moje oczy rzuciła się bluza w Myszkę Mini oszalałam. Wzięłam do przymierzalni, zdjęłam biały sweterek, założyłam czerwoną myszę i moim oczom pokazała się wysoka blondynka w bezkształtnej bluzie. Dawna ja nie patrząc na to, że wygląda jak siostra Buki wzięłaby ją. Nowa ja zdjęła ją, spojrzała na cenę i stwierdziła, że woli w tym samym przedziale kupić zwykły bawełniany long sleev, do którego ubierze wszystko.
Nie ważne jaką drogą ważne, że dochodzisz do celu!
Moją piętą achillesową są kosmetyki. Szukam tych słynnych KWC. Jak mi idzie? Niestety tutaj króluje metoda prób i błędów i obecnie choruję na słynne Velvet Matty z Golden Rose. Dlatego oddzielna kartka w moim kalendarzu jest cała zapisana na czerwono.
WYDATKI.
Uwierzcie boli, kiedy zapisuję po raz kolejny wydatek, którego mogłam uniknąć. Mogłam, a nie chciałam. 
Myślę, że to wszystko przychodzi z wiekiem, a przede wszystkim z umiejętnością organizacji.
A jak u Was ma się te słynne chomikowanie?
Buziaki.
Juga. 
Albo Aga Juga, jak kto woli. 


czwartek, 8 stycznia 2015

A jak to się stało, że...?


A jak to się stało, że założyłam bloga?  
 
Znaleźliście się kiedyś w takim miejscu w swoim życiu, w którym musieliście stwierdzić "albo w tą, albo w tamtą"? No właśnie, mi też się w końcu zdarzyło - po dwudziestu czterech latach w końcu chciałabym osiąść gdzieś na stałe (oh God, osiąść na stałe w czeluściach internetu. Really?) i stworzyć swój własny indywidualny świat, w którym byłabym nikim innym a sobą. Myślę, że wszystko ma prawo się powieść, bo chęci są, pomysły też, no i nastał nowy rok a wraz z nim chęć zmiany. Czegokolwiek na cokolwiek. 
O czym będzie blog? Myślę, że o samorozwoju i tym jak dojść jak najdalej w swoim życiu i za razem jak najprościej. Lekkie przemyślenia, czysty lifestyle, z którym chciałabym się z Wami podzielić.
Moda? Być może. Chyba jestem gdzieś między młotem a kowadłem jeżeli chodzi o szukanie unikalnego stylu. Stawiam na klasykę lekko zabarwioną współczesnością. Nie jestem ikoną, ba nawet nie za nimi nie podążam. Jaki w tym wszystkim będzie cel jak będziemy wyglądać tak samo?
Kosmetyki - czyli moje małe fibździ bibździ, ale uwaga w tym roku stawiam na oszczędzanie także Rossmany mijam szerokim łukiem! Gorzej jest chyba jednak z Hebe...

Tak, wiem, wiem. Takich blogów jest wiele, jednak jak się temu przyjrzymy każdy jest... Inny ;-) Także życzę miłego czytania i mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy!